|
Tekst dotyczy tylko miast: New Delhi, Agra,
Kalkuta, Rauxall i widzianych po drodze peryferii. Ogromny
kraj z
ponad
miliardową populacją i egzotyczną kulturą przyciąga turystów. Transport
publiczny to
jest to, czym trzeba się poruszać, żeby zmniejszyć korki i zmniejszyć
emisję
spalin. Tam korki i tak będą, a powietrze czystsze nie będzie,
ale… Przejażdżka
metrem to dopiero przeżycie. Wgniatany w ludzi pośród
spoconego tłumu czuję się
jak sardynka w puszcze wystawionej na słońce w upalny dzień. Ktoś
kicha, ktoś
prycha, ktoś zdycha. Policja z AK47 w rękach bacznie się rozgląda
wokół, a
ja jestem pod obserwacją tłumu. Autobusy to jest dopiero jazda.
Oczywiście
stare i niesprawne oraz poobijane z każdej strony, dlaczego? Tam nikt
nie
patrzy na to, kto ma pierwszeństwo. Tam po prostu jedziesz, bo jedziesz
i tyle.
Jeśli ktoś ci wyjedzie to hamuj, a jak nie masz hamulców to
wal w niego. Jadąc
autobusem przeżyłem sytuację, kiedy inny jadący z boku autobus chamsko
spychał
nas z toru jazdy trąc nasz bok swoim bokiem. Akcja niczym z
filmu…
bollywódzkiego. Najfajniejsze miejsce to zdecydowanie
Victoria Palace. Dawna
siedziba władczyni brytyjskiego imperium. Niby ładnie, niby spokojnie,
a jednak
pewien przesympatyczny pan, który ze mną rozmawiał dłuższy
czas zażądał ode mnie pieniędzy za wskazanie czegoś tam. W międzyczasie
podejrzani
goście
podchodzili do mnie i słuchali, o czym rozmawiam z ludźmi, a było ich
trochę. Patrzyli gdzie idę… po prostu śledzili. Co się
później okazało była to tajna
policja. Tak, jestem międzynarodowym terrorystą, który chce
zniszczyć ten wasz
mlekiem i miodem płynącą krainę.
Pojechałem do
Nepalu
pociągiem z Kalkuty. Stara, zapuszczona puszka na kołach wlekła się
siedemnaście godzin do granicy indyjsko-nepalskiej. W trakcie jazdy
jakiś młody
chłopak zagadywał mnie swoim całkiem dobrym angielskim do chwili, aż
złapał go
za łeb policjant, opie….ił i wyrzucił na następnej stacji.
Okazało się, że był
jednym z wielu cwaniaków, co częstują turystów
jakimś jedzeniem wcześniej
wzbudzając w nich zaufanie, a później zasypiasz i budzisz
się w samych gaciach. Oczywiście
można by tu pisać sporo o ich życiu religijnym, które jest
bardzo ciekawe. Kryszna, Hinduizm,
Buddyzm. Filozofia Mahatma
Gandhiego
i walka bez użycia przemocy. Ich baśnie i pieśni też sporo wniosły w
śwatową kulturę. Można pojechać na luksusowe plaże Goa i spać w dobrych
hotelach. Wynająć sobie szofera i mieć wszystko w czterech literach. My
jednak chcieliśmy odstąpić od turystyki i tak po prostu się pobujać
między ludźmi i zobaczyć ich życie codzienne z boku. New Delhi, stolica Indii to… jedna duża wioska. Po głębszych poszukiwaniach hotelu cenowo wahających się w kwotach od 20usd do 2usd wybraliśmy najtańszy wariant. Łazienka niczym w rynsztoku, woda z kranu to prawdziwy ściek, a pokój mhmm… całkiem, całkiem. Centrum miasta wygląda jak pobojowisko. Wszędzie, dosłownie wszędzie walają się śmieci. Bezdomni śpiący na ulicach już nie robią na nas wrażenia. Wychudzone psy i konie bezpańskie, szczury i robale są wszechobecne w całym mieście. Jak tylko pojawiliśmy się na ulicy od razu byliśmy zaczepiani przez przechodniów i słyszeliśmy tylko… give me one dolar! Nie mogliśmy się od nich odpędzić. Wszyscy czegoś chcieli. Próbowali wciskać jakieś bzdety, niepotrzebne nam rzeczy. Zagadywali próbując w coś nas wkręcić, jakiś lewy interes, może nas okraść, oszukać, nie wiem. Raz miałem sytuację, kiedy facet chciał mi sprzedać jakiś lewy telefon komórkowy. Nie chciał się odczepić i dalej dążył do jego sprzedania. Prawdopodobnie był to współpracujący z policją złodziej, który sprzedaje kradzione rzeczy, a później policja cię zatrzymuje i masz problemy. No chyba, że zapłacisz. Totalne przeludnienie wymieszane z bałaganem, upałem i pyłem. Tak, pył był wszędzie, że nie było, czym oddychać. W restauracjach jedzenie również nakładali rękami. Kiedy prosiliśmy ich o używanie sztucy oni patrzyli nam w oczy i z aroganckim uśmiechem nakładali je dalej rękami. Co rusz ktoś sobie z nas żartował i drwił. Gdybyśmy byli ubrani w kolorowe szaty i mieli dredy na głowie i kropkę na czole jak kilku turystów to pewnie bylibyśmy traktowani jak swoi ziomale. Woleliśmy jednak sprawdzić jak będą nas traktowali jako normalnych Europejczyków. Porażka. Czuliśmy
się tam
wyobcowani. Korzystać z
internetu w kafejce mogliśmy, ale najpierw kserowali nam paszporty, a
później
musieliśmy wpisać w książkę odwiedzone witryny. W zwykłych sklepach
jakoś nie
byli skłonni nas oszukiwać z cenami chyba z tego względu, że boją się
łamania
prawa i utraty klienteli. Wyjechaliśmy nawet na jednodniową wycieczkę
do Agry.
Zapłaciliśmy za autobus z klimatyzacją, a dostaliśmy jakiegoś
archaicznego
grata bez niej. Agra to miasto położone nieopodal New Delhi. Po powrocie do stolicy nie wychodziliśmy praktycznie z hotelu. Na szczęście mieliśmy w pokoju TV z anglojęzycznymi kanałami. Oglądaliśmy tylko filmy, a na ulice wychodziliśmy tylko coś zjeść. Wkurzało nas to, że każdy czegoś chciał i zawracał głowę jakimiś głupotami . Do tego wszystkiego dodać trzeba, że do hotelu zawitała nam nawet policja. Starszy pan, tajniak z turbanem na głowie i długą siwą brodą przesłuchał nas i skserował nasze paszporty. Dlaczego pytamy? Nie ważne usłyszeliśmy. No tak! Kiedy się chodzi nie tam, gdzie się powinno to ma sie problemy z prawem. Ta krótka wycieczka za miasto i po nim ukazała nam prawdziwe oblicze tego kraju. Niestety za wiele dobrych rzeczy powiedzieć nie możemy. Rozumiemy, że jakbyśmy byli pokornymi turystami, co jeżdżą tylko w modne miejsca i za wszystko płacą to nasze wrażenia byłyby inne... takie same jak wszystkich. Nie potępiamy tego typu objazdówek lecz my wolimy ukazaywać, także drugą stronę medalu, bo tej błyszczącej jest w internecie, aż za dużo. Indie to kraj posiadający jedną z najśilniejszych armii na swiecie i ma własny program kosmiczy, ale o opiekę nad własnym narodem, ich byt i ogólnie sytuację nie dba za wiele. Cóż jak to oni powiadają.... jesteś biedny? Taka karma! Jedyne godne uwagi
ucywilizowane miejsce to
zdecydowanie lotnisko Indira Gandhi w New Dehli. Ponoć najlepsze na
świecie i
my też podtrzymujemy te opinię. Chodzi się po czerwonym dywanie, siedzi
na
skórzanych krzesłach. Można nawet sobie poleżeć na
przystosowanych do tego
lożach i zrobić zakupy w luksusowym sklepie. To tyle. Wsiedliśmy w
gigantyczny
samolot Airbus A330 200 rosyjskich linii lotniczych i
pofrunęliśmy do
Moskwy.
|
|||||||||
Rosja Mongolia Chiny Wietnam Kambodża Tajlandia Indie Nepal |